wtorek, 26 listopada 2013

Dzień z życia Iwana

Pewnego ranka, jadąc moim ukochanym T-34-85 natrafiłem na faszystowskiego Tygrysa. Kazałem Stiepanowi załadować przeciwpancerny i rozniosłem hitlerowca w pył. 


W myślach podziękowałem towarzyszowi Stalinowi za duchowe wsparcie, którego mi udzielił i ruszyłem dalej. Po około 15 sekundach Mateczka Rosja znów pragnęła szwabskiej krwi, bo na mej drodze stanął mi cały pułk pancerny SS. Spodziewając się już pracowitego dnia, założyłem moją ulubioną uszankę i zrobiłem sobie przerwę na papierosa. Chwilę później jechałem przez niemieckie pole minowe niszcząc kolejne Pantery i inne tam Ferdynandy.

Jeszcze tego samego dnia dotarłem do Berlina, gdzie gołymi rękami udusiłem Hitlera. Potem razem z załogą upiekliśmy sobie kiełbaski na silniku, pośpiewaliśmy trochę i poszliśmy spać.



1 komentarz:

  1. Ty farciarzu! Tyle zestrzeleń na swoim koncie to chyba sam bóg czołgów swoim złotym T-34 nie ma.

    OdpowiedzUsuń